sobota, 8 marca 2014

Upadek i walka

Zaskakujące jak życie człowieka, jego nastawienie i samopoczucie psychiczne może szybko się zmienić.

W ostatnim poście pisałam o regularnych treningach, motywacji, efektach. Od tego czasu zmieniło się sporo. Praca, brak czasu, stan depresyjny, wyprowadzka z facetem. To i wiele innych rzeczy sprawiło, że trochę się pogubiłam, byłam bardzo słaba psychicznie. Wyglądałam jak wrak człowieka. Najbliższe osoby bardzo się o mnie martwiły - brak makijażu, worki pod oczami, opuchnięte oczy, zmęczona twarz - nie dodawało mi to urody.

Zaprzestałam ćwiczeń, zdrowego odżywiania. Zaczęłam zajadać smutki i poprawiać sobie humor słodkim. Były dni, że mogłam zjeść tylko jeden posiłek, kolejnego pochłaniałam ogromne ilości - głównie słodyczy. Patrzę na siebie w lustrze i nie jestem zadowolona z tego co widzę. To co wypracowałam sobie na początku roku poszło w niepamięć...

Doszłam do takiego stanu, że stwierdziłam, że sama sobie nie poradzę, że potrzebuję pomocy specjalisty. Poszłam do psychologa. Bardzo pomogła mi ta wizyta. Dodała mi siły, uświadomiła pewne rzeczy. Zwolniłam się z pracy - od razu poczułam się lepiej psychicznie, tak jakby ktoś zdjął mi ciężar z piersi. Pierwszego dnia "wolności" fizycznie czułam się okropnie - stres i adrenalina jak ze mnie schodziły powodowały nieprzyjemne skutki. Teraz jest lepiej. Jestem spokojniejsza, bardziej wyciszona.

Z racji tego, że zaniedbałam treningi, chcę do nich powrócić od poniedziałku (wtedy rusza nowe wyzwanie Tipsi - zapraszam). Nie chcę sobie i Wam obiecywać, że na 100% pozostanę w tym wszystkim. Mogę obiecać, że postaram z siebie dać wszystko aby ukończyć to wyzwanie.

Mam nadzieję, że wizyty u psychologa, treningi i wsparcie bliskich pomogą mi odzyskać równowagę. Chciałabym czuć się ze sobą dobrze, pewnie. Chciałabym uwierzyć w siebie i w to co mogę w życiu osiągnąć. Czeka mnie dużo pracy nad sobą. Ale warto. Bo jeśli ja będę siebie akceptować, to reszta życia też się ułoży tak jak bym chciała.