poniedziałek, 25 marca 2013

Nie zawsze jest pięknie i różowo. Czasami przez nasze zachowanie możemy zepsuć jakieś spotkanie, wyjazd, itp.

Niestety tego typu weekend nastąpił i u mnie. No ale cóż. Trzeba wziąć się w garść. Jak to się mówi: "nie warto płakać nad rozlanym mlekiem".

Chwila refleksji była, wnioski wyciągnęła. Kroki do zmian już poczyniłam. Mimo tego wszystkiego jakoś mój humor, motywacja i sposób patrzenia na świat nie jest taki jak jeszcze kilka dni temu. Liczę na to, że w końcu to się zmieni.

Nie będzie łatwo. Będzie ciężko. Ale prędzej czy później dam radę. Muszę myśleć w ten sposób...

wtorek, 19 marca 2013

Bańki chińskie ;)

Dawno nic nie pisałam... Natłok obowiązków na uczelni + regularne treningi jakoś mi uniemożliwiły dodanie nowego posta. Ale dzisiaj znalazłam czas ;)

Dzisiaj minęło mi 11 dni z wyzwaniem STOP MUFFIN TOP, 10 dzień ćwiczeń z Tiffany oraz 14 dzień (= 85 przysiadów) wyzwania SQUAT! ;) Ogólnie to jestem z siebie bardzo zadowolona ;) Ćwiczę regularnie (od poniedziałku do piątku). Weekendy przeznaczyłam sobie na odpoczynek ;) Mięśnie też muszą się regenerować :D Ale jeśli mam wenę twórczą, to również pofikam sobie w moich czterech ścianach :D

Oprócz ćwiczeń postanowiłam wprowadzić masaż bańkami chińskimi ;) 

Masowanie radzę robić tylko z oliwką ;) Dlaczego? Jest lepszy poślizg bańki na skórze ;) Masuję uda i brzuch (głównie tzw. "boczki"). Wykorzystuję do tego małą łazienkową 3 minutową klepsydrę. Dzięki temu czas masowania poszczególnych partii ciała jest równomierny ;)

Na co działa bańska chińska? Ujędrnia skórę, redukuje cellulit.
Jak często się masować bańką chińską? Najlepiej co drugi dzień.
Jakie są skutki uboczne? Hmm... Ból przy pierwszych stosowaniach ;) Jeśli za mocno zassie Wam się skóra to ból jest potworny. Po pierwszym stosowaniu miałam spore siniaki. Jednak po tygodniu zniknęły. 

Planuję czas masowania stopniowo wydłużać, ale w momencie gdy skóra zacznie się przyzwyczajać ;) 

Zaczynam dostrzegać pierwsze efekty regularnego ćwiczenia ;) Byłyby na pewno dużo lepsze gdybym jeszcze trzymała się zdrowego odżywiania :/ No ale kiedyś to nastąpi :D 

Moimi rezultatami podzielę się z Wami na początku kwietnia, kiedy skończę te 3 programy, które teraz wykonuję ;)

Dobranoc! ;)

wtorek, 12 marca 2013

Coś nowego, czyli Paulina gotuje :D

Ogólnie to nie lubię gotować. Jak mi coś w kuchni nie wychodzi to od razu się denerwuję. Nie lubię też jak ktoś mi się kręci podczas gdy ja coś usiłuję stworzyć zjadliwego do jedzenia.

No ale dzisiaj było inaczej ;) W weekend od przyszłej teściowej dostałam 3 słoiki musu jabłkowego i postanowiłam dzisiaj zrobić na obiad ryż zapiekany z jabłkami ;) Uwielbiam to danie. Jest rewelacyjne zarówno na ciepło jak i na zimno, można je jeść na obiad, kolację lub jako deser :D

Poniżej znajdziecie jak takie cudo zrobić ;)

Składniki:
-> 6 torebek ryżu
-> budyń śmietankowy lub waniliowy
-> szklanka mleka
-> jajko
-> słoik musu jabłkowego
-> cynamon
-> cukier




Na początek gotujemy ryż. Następnie w shakerze mieszamy szklankę mleka, budyń i jajko.



Gdy nam ryż wystygnie, zawartość torebek wsypujemy do w miarę dużej miski, wlewamy zawartość shakera i mieszamy.



Następnie przygotowujemy prodiż: natłuszczamy go

i wysypujemy bułką tartą lub otrębami (ja użyłam otrębów żytnich) żeby ryż nam się nie przypalił ;)



Na dno wykładamy połowę ryżu

Posypujemy cynamonem


 Następnie cukrem


Później wykładamy cały mus jabłkowy


Znów posypujemy cynamonem

Później cukrem

Na to wykładamy pozostałą część ryżu


I pieczemy 30-45 minut ;)



A o to efekt końcowy ;) Troszkę się rozpadło, ale dlatego, że nie udało mi się wyciągnąć kawałka w całości :D

Mimo to smakowało wyśmienicie :D

piątek, 8 marca 2013

Projekt X, czyli IDEALNE CIAŁO! :D

Dzisiaj nie będzie kolejnej książki, którą polecam. Może taki post ukaże się w przyszłym tygodniu.

Postanowiłam się podzielić z Wami dzisiaj moja mega pozytywną energią i jeszcze większa motywacją do ćwiczeń ;)

Dzięki Justynie z bloga  jah-stina's life - bo Mama też może być FIT! podjęłam wyzwanie "przysiadowe". Trwa ono 30 dni i polega na tym, że każdego dnia zwiększamy ilość przysiadów ;) Dokładny opis znajdziecie tutaj ;) Dzisiaj był 3 dzień moich przysiadów (40 powtórzeń) ;) Jak na razie daję radę :D Zobaczymy co będzie później ;)

Dzięki niej, podjęłam również wyzwanie na "boczki" :D klik!

Poniżej znajduje się ćwiczenie na tę partię ciała:


Włączyłam sobie wczoraj pierwszy raz i przepadłam :D Zakochałam się w tej kobiecie i jej energii ;) Przypadkiem trafiłam na forum, gdzie dziewczyny motywują się do ćwiczeń z Tiff i postanowiłam się dołączyć ;) W kupie raźniej :D 

Pościągałam sobie od razu filmiki, które były udostępnione na pierwszej stronie, poukładałam w treningi ok. 60 minut i stworzyłam swoje własne odliczanie :D



Dzisiaj mam mega zakwasy - nie wiedziałam, że mam mięśnie w takich miejscach :D Ale to bardzo dobrze ;) Przynajmniej czuję, że żyję ;)

Poniżej prezentuje Wam swoje wymiary z dnia 6.03:
Talia 66 cm
brzuch 73 cm
biodra 96 cm
udo 54 cm

Po wykonaniu 30 dniowego programu podzielę się z Wami moimi rezultatami ;)

Życzę Wam miłego (pomimo, że zimowego a nie wiosennego) i aktywnego dnia!

PS. Mam jeszcze w planach pokręcić dzisiaj 30 min hula-hop :D

wtorek, 5 marca 2013

Wiosna ;)

Nareszcie czuć, że idzie wiosna! Słońce, które swymi promieniami muskało moją twarz, ciepełko, które grzało mnie w plecy, śpiew ptaków, bezchmurne niebo... Tego mi strasznie brakowało!

Dzisiejsza pogoda nastroiła mnie bardzo pozytywnie ;) Pozałatwiałam parę spraw (myślę, że z dobrym dla mnie końcem ;)), zrealizowałam większość zadań, które sobie na dzisiaj wyznaczyłam.

A co najważniejsze - ĆWICZYŁAM :D

Postanowiłam ze zdwojoną energią i zapałem zabrać się do treningów. Codziennie mam w planach wykonywać trening 6 minut Ewy Chodakowskiej. Wierzę, że do lata moja sylwetka będzie taka jaką sobie wymarzyłam i z dumną pokażę się na plaży w bikini ;)

Jednak do tego momentu jeszcze trochę czasu ;) No i długa droga przede mną... Ale droga pełna treningowych endorfin ;)

Zmęczenie po treningu jest niesamowitym uczuciem. Człowiek czuje się szczęśliwy, dumny, że dał radę i co najważniejsze: chce więcej :d

Życzę Wam dużo słońca, które będzie ładowało Wasze akumulatory do działania ;)

piątek, 1 marca 2013

Na piątkowy wieczór mocne wrażenia ;)

Dziś piątek więc zgodnie z wprowadzanym przeze mnie zwyczajem: czas na książkę ;)

Dzisiaj chciałam Wam polecić niesamowitą powieść kryminalną. Trzymającą w napięciu do ostatnich słów, do ostatniej kropki. Książkę, która jest światowym bestsellerem. Sprzedała się w ponad 60 mln egzemplarzy. Doczekała się dwóch ekranizacji: szwedzkiej oraz amerykańskiej. Wiecie już jaka książka będzie bohaterem dzisiejszego dnia?


Stieg Larsson Millenium. Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet

Jest to pierwsza część trylogii tego autora.Głównym bohaterem jest Mikael Blomkvist. Jest dziennikarzem i wydawcą magazynu "Millenium". W momencie gdy zostaje skazany za naruszenie godności finansowej jednego z najpotężniejszych biznesmenów w Szwecji, dostaje propozycję zbadania sprawy kryminalnej sprzed 40 lat. Jako pomoc dostaje Lisbeth Salander. Jest to dosyć dziwna dziewczyna ale jednocześnie genialna researcherka. Drużyna, którą stworzy wraz z Mikaelem okaże się bardzo skuteczna. Przeżyją wiele przygód, które zmienią ich podejście do siebie nawzajem.



Jak potoczą się losy bohaterów? Czy uda im się rozwiązać trudną zagadkę? O tym dowiecie się gdy przeczytacie książkę ;)

Ja się zakochałam w piórze Stiega Larsona. Naprawdę polecam wszystkim miłośnikom dobrego kryminału i książki trzymającej w napięciu ;) Czyta się ją jednym tchem ;)