poniedziałek, 22 lipca 2013

Czarna seria i nowe spojrzenie

Ostatni tydzień był okropny... Najpierw wiadomość o bardzo ciężkiej chorobie bliskiej mi osoby, później śmierć przyjaciółki Mamy... Pojawił się ogromny strach, wątpliwości, przerażenie...

Szykuje się powtórka z tego co już przechodziłam 4 lata temu (na szczęście skończyło się dobrze)... Nadzieja, że choroba zostanie pokonana, że będzie dobrze.... Szczerze? Nie wiem czy mam siły przechodzić przez to wszystko jeszcze raz... Do tego dochodzi ogromny strach, że mam w sobie ten cholerny, wadliwy gen... Boje się, że mnie też to spotka...

Ale strachem nic nie zmienię... A jeśli już to na gorsze... Musiałam sobie pewne rzeczy na nowo poukładać w głowie, przewartościować życie... I mimo wszystko walczyć o swoje zdrowie, jeszcze bardziej wspierać w trudnych chwilach rodzinę... Postanowiłam dużo bardziej skupić się na ciele - tzn. zacząć w końcu NAPRAWDĘ regularny trening (a nie przerywany różnymi sytuacjami). Wyżyję się fizycznie i psychicznie... Jak przeprowadzę się za Poznań mam zamiar zacząć biegać (w mieście nie lubię, a tam będę mieć blisko las więc idealnie). Kolejnym punktem jest zmiana żywienia (a przynajmniej starania aby je zmienić) na dużo bardziej zdrowy. No i będę się dużo częściej badać - żeby nie było w przyszłości przykrych niespodzianek...

Wierzę, że dzięki wsparciu narzeczonego będę silniejsza i będę mieć dużo sił aby wspierać rodzinę. Będę starać się zwalczyć strach, przerobić go w coś pozytywnego -> dużo lepsze zadbanie o swoje ciało, organizm.

Wierzę, że będzie dobrze... MUSI BYĆ DOBRZE!

środa, 10 lipca 2013

Mętlik w głowie...

Mam za dużo myśli, za dużo się dzieje, za dużo jest trudnych decyzji do podjęcia...

Za rok we wrześniu odbędzie się mój ślub...Zaczynają się teraz przygotowania... Jak na razie mamy załatwione tylko dwie rzeczy - a gdzie reszta? Skąd na to kasa?! Boje się, że nie ogarnę wszystkiego, że o czymś istotnym zapomnę, że z czymś nie zdążę... Chcę żeby ten dzień był idealny, niezapomniany, cudowny.. . Czasami czuję się jakbym była sama w tej sprawie... Narzeczony twierdzi, że mamy czas, że zdążymy itp... Do tego zaczyna mi wspominać o budowie domu... Cudownie - zawsze chciałam mieć swój dom... Ale w świetle przygotowań do wesela pojawiają się jeszcze dylematy gdzie się budować, kredytu na działkę i jej kupno... I znowu pojawia się pytanie - skąd na to wszystko pieniądze?! Dopóki nie zacznę pracować (obecnie robię praktyki) będzie naprawdę beznadziejnie... 

Za dużo trudnych decyzji w bardzo krótkim czasie... Tak wygląda "dorosłe" życie? Chyba tak... Do tej pory mieszkam z rodzicami, więc nie muszę martwić się rzeczami typu opłaty, uzupełnienie lodówki itp... Już nie długo będę miała swoją rodzinę - trzeba będzie wszystkie tego typu rzeczy ogarniać...

Właśnie rodzina... Ostatnio coraz częściej pojawiają się u mnie myśli o dziecku... W obecnej sytuacji to niedorzeczne, więc staram się racjonalnymi argumentami je od siebie odsunąć... Tydzień temu przyjaciółka została Mamą - nasze rozmowy (co zrozumiałe) kręcą się wokół Oskarka. Nie przeszkadza mi to, ale wzbudza swego rodzaju tęsknotę? poczucie braku? Nie wiem jak to określić... 

Może nie powinnam tego wszystkiego tu pisać... Ale musiałam dać upust swoich emocji, wątpliwości... Musiałam po prostu się wygadać.... To wszystko...

niedziela, 7 lipca 2013

:)

Od jutra zaczynam praktyki  :) Z jednej strony nie mogę się doczekać - to jest to, co chciałabym w życiu robić, a z drugiej nie chce mi się - miałam tylko tydzień wakacji... No, ale nic to... Te praktyki tak naprawdę to dla mnie szansa :)

Po moich problemach zdrowotnych nie ma już praktycznie śladu, więc od jutra znowu zaczynam ćwiczenia. Muszę na nowo zorganizować sobie plan dnia z uwzględnieniem późnego powrotu do domu. Praktyki będę mieć pewnie do 16, a firma znajduje się na drugim końcu miasta...

Ale tak naprawdę dla chcącego nic trudnego :) Na pewno uda mi się tak podzielić dzień, żeby na wszystko starczyło mi czasu :)

A Wam jak idą ćwiczenia? Jesteście aktywne pomimo wakacji? A może okres letni jest dla Was pracowity tak jak dla mnie? :)

środa, 3 lipca 2013

Koniec pewnego etapu :)

Wczoraj zakończył się pewien etap w moim życiu (przynajmniej na najbliższy rok :D) Obroniłam się i mam wyższe licencjackie :) Dla mnie jest to ogromny powód do dumy - przez 3 lata męczyłam się na kierunku, który kompletnie nie był dla mnie, pokonałam sporo przeciwności, przeskoczyłam ogromne kłody, które czasami znajdowały się pod moimi nogami... Nie było łatwo - ale dałam radę :)

Teraz mam bardzo króciutkie wakacje - w poniedziałek zaczynam dwutygodniowe praktyki (może je o tydzień przedłużę). Później czeka mnie tygodniowy wyjazd do Niemiec a po powrocie znowu praktyki - w innym miejscu i 1,5 miesiąca :)

Już nie mogę się doczekać nadchodzących dni :) W końcu będę robić to, co tak naprawdę mnie interesuje :) Najważniejsze to żyć w zgodzie z sobą i ze swoimi zainteresowaniami :)

Co do ćwiczeń to mam przerwę... Jest ona wymuszona i w cale mnie nie cieszy... No ale muszę się wstrzymać z aktywnością do momentu aż problemu zdrowotne pójdą w zapomnienie..



Mam nadzieję, że Wy żyjecie w zgodzie z sobą, robicie to co lubicie, no i ćwiczycie :) Miłego dnia Wam życzę i powodzenia w realizowaniu wyznaczonych celów! :)