poniedziałek, 25 lutego 2013

..........


Ambitne plany były. Realizowane przez jakiś czas. Po czym upadły. Miała być perfekcyjna organizacja czasu, nauki itp.., regularna nauka i przygotowywanie się do zajęć, codzienne zajmowanie się (choć w małym stopniu) pracą licencjacką, codzienne ćwiczenia fizyczne. 

I co? I przyszedł kryzys. Nic się nie chce. Brak celu, motywacji i jakiejkolwiek ochoty żeby coś robić. Robienie wszystkiego, tylko nie tego co trzeba. Lepiej posiedzieć na facebooku, oglądać tv, lub po prostu gapić się w ścianę. Przerażające - taka wegetacja. Usprawiedliwiałam się tym, że 7 dni w tygodniu mam zajęcia i jestem zmęczona. Ale tak naprawdę to żadne usprawiedliwienie. Marna wymówka. 

Obudziłam się dzisiaj z ogromnym postanowieniem: wziąć się w końcu za siebie, przestać się użalać, wegetować i wziąć życie w swoje ręce. Znowu regularnie ćwiczyć, zorganizować swój czas na nowo. Wykonywać ćwiczenia z tych wszystkich poradników o samorozwoju, które czytam.

Pozostaje kwestia na ile mi starczy tego nowego zapału :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz