Grrr... miałam ćwiczyć regularnie... No i nie ćwiczę. Nie mam na razie czasu... Ostatni rok na studiach, zbliża się czerwiec, czyli masakra zaliczeniowa... W ciągu najbliższych dwóch tygodni mam wszystkie zaliczenia i egzaminy ze studiów i do tego egzaminy na policealnej... Normalnie nie wiem za co się najpierw zabrać... A po 16.06 nie mam nic :D tylko obronę, ale terminu jeszcze nie znam. Tak wiem, to są tylko wymówki i usprawiedliwianie samej siebie. Ale w tym momencie naprawdę nie mam sił (i chyba chęci też :/) na to, żeby ruszyć tyłek do ćwiczeń...
Jutro wyjeżdżam na długi weekend. Potrzebuję odpocząć, zresetować się i przejść "pranie mózgu" zafundowane przez kumpelę. Obiecałam sobie, że przez te kilka dni nie ruszę książek. Będzie to troszkę trudne, bo w poniedziałek mam egzamin z języka węgierskiego, ale jakoś dam radę ;)
Od przyszłego tygodnia, postaram się tak rozplanować dzień, żeby znaleźć czas na ćwiczenia. Nie ukrywam, jak mi się to uda to będzie ogromny wyczyn. Z uczelni wracam padnięta, króciutki odpoczynek od uczelni podczas obiadu i zabieram się za naukę, bo mam tego strasznie dużo - tak wygląda teraz moja rzeczywistość...
Nie mogę się doczekać końca czerwca - będę po wszystkich egzaminach, zaliczeniach, po obronie - jednym słowem KONIEC studiów :D Będę miała więcej czasu dla siebie (pomimo, że mam praktyki z policealnej do zrobienia) = więcej siły na ćwiczenia ;)
3majcie kciuki, żeby wszystko udało mi się pozaliczać ;)
Życzę Wam udanego długiego weekendu ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz