Weekend majowy się skończył. A szkoda - bo dopiero teraz słońce wychodzi.
Majówka minęła normalnie - bez jakiś rewelacji. Ale istotne było, że spędziłam ją z ukochaną osobą ;)
Wczoraj doprowadziliśmy do stanu używalności rowery. Pierwsza wycieczka rowerowa była w kierunku Lasku Marcelińskiego. Boże... Kiedy ja ostatni raz jeździłam na rowerze...Ze dwa lata temu to na pewno... Dzisiaj była kolejna część jazdy rowerowej. Zrobiliśmy 30 km. Ale nie od razu ;) W dwóch turach: 12 km+18 km. Spodobało mi się to na tyle, że zaplanowaliśmy w każdy (wolny) weekend przejażdżki ;) O ile pogoda na to pozwoli ;)
Szczerze, to myślałam, że będzie trochę gorzej z moimi nogami :D jednak ćwiczenia z Tiff i innymi trenerkami nie idą na marne ;) Boli mnie trochę pupa i teraz nogi. Ale to jest jeszcze chyba efekt po najnowszych ćwiczeniach Ewy Chodakowskiej ;) Ale o tym napiszę kolejnym razem ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz