Dużo egzaminów i zaliczeń, w międzyczasie ogarnianie spraw związanych z organizacją wesela, pisanie licencjatu itp.
W takich sytuacjach baaardzo przydaje się dobra organizacja pracy i motywacja. Mam swoje patenty - pisałam o nich w którymś z poprzednich postów :) Są to osoby, które swoimi nagraniami sprawiają, że się po prostu chce :)
Ale czasami przychodzi chwila zwątpienia niepewności, wręcz zniechęcenia... Mnie właśnie taka dopadła. Zastanawiam się nad sensem tego wszystkiego. Bo co mi to tak naprawdę da? W sumie nic. Jedynie wyższe wykształcenie, którego wymagają pracodawcy. Ale tak na prawdę po moich studiach nie wiem co mogę robić. We wszystkich folderach rekrutacyjnych było mnóstwo możliwości - generalnie można pracować wszędzie. "Wszędzie! Czyli np. w Biedronce na kasie!" - tak skwitował to mój narzeczony.
I muszę przyznać, że ma rację. Wiele razy chciałam rezygnować, w zeszłym roku praktycznie pisałam meila do opiekunki roku z rezygnacją. Ale zostałam. Przy życiu trzyma mnie myśl, że jeszcze tylko pół roku i to się skończy. No i jeszcze temat mojej pracy licencjackiej, którym jestem strasznie nakręcona.
Wielu mi mówiło, że studia to najlepszy okres w życiu. Wg mnie - nie prawda. Chociaż jakby nie patrzeć przez okres studiowania wiele się nauczyłam. Ale o życiu a nie tego co będzie mi potrzebne w późniejszej pracy.
W tej chwili mam małą przerwę w kończeniu 1 rozdziału licencjatu. Nie mogę się skupić więc musiałam oderwać myśli i zająć je czymś innym. Wydaje mi się, że najważniejsze to znaleźć w każdej sytuacji coś, co będzie w nas podtrzymywało tą motywację do działania. Nie ważne w jakim momencie życia jesteśmy i co się u nas dzieje. Zawsze można znaleźć coś dzięki czemu będziemy szli dalej. Dla mnie jest to licencjat, dla kogoś może to być nowa praca, jakieś marzenie. Ale ważne żebyśmy wierzyli w siebie i pozostali wierni swoim ideałom, przekonaniom i temu do czego dążymy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz